MALEZJA. GEORGETOWN.
Jeśli miałabym wybrać tylko jedno miasto do odwiedzenia w Malezji to byłoby to Georgetown. Wystarczy odrobinę przymknąć oczy by poczuć się jakby się wylądowało na łamach książki z baśniami.
Zapraszam Was do mojej bajki.
1/ StreetArt.
Ernest Zacharevic to człowiek, który stworzył najsłynniejsze georgetowniańskie murale. Wskoczcie na motor lub rower, pobujajcie się na huśtawce. Ruszcie śladem streetartu i miejcie oczy szeroko otwarte bo nie wiadomo co się czai tuż za rogiem.
2/ Świątynia Kek Lok Si.
Bądź jak Alicja w krainie czarów w wersji dalekowschodniej. Odwiedź wszystkie 3 poziomy, przejedź się kolejką, szukaj postaci z bajek. Nasyć oczy kolorem.
Wskazówka: w okresie chińskiego Nowego Roku, świątynia jest otwarta po zmroku i świeci się tysiącami kolorowych lampek. Aby zobaczyć jak wygląda nocą zajrzyjcie na mój instagram (filmik znajdziecie w wyróżnionych relacjach z Malezji).
3/ Cheong Fatt Tze Mansion.
Zabytkowa niebieska rezydencja – poczuj ducha starych czasów, wyobraź sobie że żyłeś w dawnym Georgetown i byłeś przeobrzydliwie bogaty. Ach, jakie to musiało być życie!
Wskazówka: Blue Mansion można zwiedzać z przewodnikiem lub zatrzymać się na nocleg, bo funkcjonuje jako hotel butikowy.
4/ Old School Ruins.
Przypadki chodzą po ludziach i przypadkiem trafiliśmy na to miejsce. Nie wiem czy jeszcze istnieje, ale jeśli gdzieś mieszkają wróżki to napewno tam.
Wskazówka: ruiny znajdowały się tuż obok zabytkowego cmentarza przy Northam Road (Old Prostestant Cementary), który nota bene bardzo polecam odwiedzić.
Pokazałam Wam to, co mnie najbardziej w Georgetown zachwyciło, ale jestem pewna że to miasto skrywa znacznie więcej niezwykłych miejsc. Jedzcie do Georgetown, zgubcie się wśród uliczek, uruchomcie trochę wyobraźnię i poczujcie się jak w bajce.