Słowiński Park Narodowy.
Każde dziecko mieszkające na Pomorzu, choć raz w czasach szklonych zaliczyło wycieczkę na ruchome wydmy w Łebie, aby potem zapomnieć o tym miejscu na wieki. Zapomniałam i ja. Aż, któregoś dnia przeglądając instagrama natknęłam się na zdjęcia z tego parku. Podjęcie decyzji aby tam pojechać zajęło nam chwilę i powiem Wam, że była to dobra decyzja. Miejsce jest piękne a w połowie czerwca było stosunkowo niewielu turystów. Spokojnie mogliśmy pokombinować ze zdjęciami.
W ramach zwiedzania Parku możecie wyruszyć na wędrówkę kilkoma szlakami dopasowując spacer do swoich możliwości. Najbardziej popularna trasa wiedzie na wydmę Łącką z Łeby (stąd też są wszystkie zdjęcia). Tu macie najwięcej opcji transportu: własne nogi, meleksy, rowery, prom. Uczciwie muszę Was ostrzec, że te wszystkie ułatwienia trochę kosztują a i parking w Rąbce (tu zaczyna się szlak na wydmę Łącką) nie jest tani (4 pln/h).
Gdzie spać i co jeść:
Nie będę Was oszukiwać, szukaliśmy noclegu po taniości i nasz wybór padł na InterCamp 84 w Łebie, gdzie za malutki 3-osobowy domek w skandynawskim stylu przyszło nam zapłacić 90 pln/noc plus zużycie prądu (było tak małe, że w ogóle nam tej opłaty nie naliczono). Jeśli rozważacie pozostanie w Łebie na noc to koniecznie sprawdźcie ich ofertę bo wybór miejsc noclegowych jest spory a ceny poza sezonem bardzo atrakcyjne. My byliśmy bardzo zadowoleni.
W czasie pobytu zdecydowaliśmy się obiad we włoskiej restauracji Fat Angelo’s w Łebie (polecanej nam przez Pana na recepcji kampingu) i jedzenie było całkiem niezłe. Ale jeśli jesteście już w tej okolicy to zachęcam Was aby przejechać się do Sasina i zjeść w kultowej restauracji Ewa Zaprasza – niebo w gębie!