Walencja. Zimowy wyjazd do miasta pomarańczy.
Walencja zimą. Czy to dobry pomysł?
Całkiem niezły bo prawdziwej zimy w Walencji nie ma! Temperatury w dzień wahają się średnio pomiędzy 15 – 25 stopni, a deszczowych dni jest bardzo niewiele. Trzeba jednak pamiętać, że noce i poranki bywają naprawdę chłodne (w nocy zdarza się nawet 0) więc koniecznie musisz zabrać ze sobą coś cieplejszego.
My będąc w Walencji, w okresie noworocznym, trafiliśmy na wspaniałą pogodę. Dni były naprawdę ciepłe i słoneczne (ponad 20 stopni), a noce wcale nie aż tak zimne (ok 10 stopni). Z polskiej snieżnej, zimy trafiliśmy na wspaniałą, ciepłą wiosnę. Były zatem śniadania na świeżym powietrzu, beztroskie chwile na plaży i długie wycieczki. Nie raz chodziliśmy w krótkim rękawku.
Co zobaczyć w Walencji?
Walencja ma sporo do zaoferowania, może nie aż tyle co pobliska Barcelona, ale na pewno jest miastem godnym uwagi. Bez problemu zagospodarujecie kilka dni w mieście.
Miasteczko Sztuki i Nauki (Ciudad de las Artes y las Ciencias)
Zdecydowanie numer 1 w Walencji. Futurystyczne miasteczko, perła architektury, zaprojektowane przez jednego z najbardziej znanych hiszpańskich architektów Santiago Calatrava. Kompleks został oddany do użytku w 1998 roku (nadal robi mega wrażenie!) i składa się z 5 obiektów:
L’Hemisfèric – znajduje się tu kino sferyczne IMAX. Bardzo polecam wybrać się tu na pokaz filmowy bo efekt jest naprawdę fajny!
Museo de las Ciencias Príncipe Felipe – Muzeum Nauki, z bardzo ciekawymi i interaktywnymi wystawami. Można dotykać i samemu przeprowadzać eksperymenty. Raczej dla starszych osobników. Najmniejsi znajdą w środku całkiem fajny plac zabaw. Wejście płatne.
L’Umbracle – parking, na dachu, którego posadzono ogród. Wejście bezpłatne.
L’Oceanogràfic – oceanarium. Niestety trzymają tu w niewoli delfiny, a jak zapewne wiesz delfiny w takich miejscach popadają w depresję i podaje im się … leki antydepresyjne. My delfinom na prochach mówimy zdecydowane NIE!
El Palau de les Arts Reina Sofía – z boku przypomina rybę i jest operą, która może pomścić nawet 4 tysiące osób.
Katedra i Św. Graal (La Seu de Valencia i Santo Cáliz)
Być w Walencji i nie zobaczyć Świętego Graala to jak nie być w Walencji w ogóle. Oczywiście 100% pewności czy to jest na pewno TEN kielich nie ma, ale prawdopodobieństwo jest ponoć bardzo wysokie. Przyznam, że cena za możliwość zobaczenia kielicha jest dość spora (8 euro/osoba), ale dodatkowo można wejść także do katedralnego muzeum (całkiem ciekawe).
Dla zwiedzających udostępniono też katedralną wieżę, jednak jest to wydatek kolejnych kilku euro.
Muzeum Ceramiki (Museo Nacional de Ceramica)
Tak, są tam talerze i inne ceramiczne dzieła sztuki ale oprócz tego są też wspaniałe wnętrza! Byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, tym bardziej, że bilet wstępu nie były drogi – zaledwie 3 euro/osoba.
Giełda Jedwabiu (Lonja de la Seda)
Gotycki budynek wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jedna z głównych atrakcji miasta. Wnętrza giełdy są niestety puste, nie ma mebli ani innego wyposażenia, mimo to robi on wrażenie, szczególnie Sala Kolumnowa.
Wejście płatne.
Targ Główny (Mercado Central)
Wspaniały modernistyczny budynek, mieszczący w swoim wnętrzu targ. Warto tu wpaść nie tylko aby poszwendać się między stoiskami ale także na śniadanie bo funkcjonuje tam kilka knajpek.
Wejście bezpłatne.
Brama miejska Torres de Serranos
Było ich 12, zostały tylko 2. Pozostałe 10 bram rozebrano w XIX wieku. Torres de Serranos to brama miejska z dwoma masywnymi wieżami. Oprócz funkcji obronnej brama pełniła też funkcję reprezentacyjną – to przy niej witano królów i inne ważne osobistości przybywające do miasta.
Wejście płatne.
Ogrody Turii
W niektórych krajach miejsce, w wyschniętym korycie rzeki rzucono by na pożarcie deweloperom, w Walencji zrobiono w nim ogrody, zbudowano boiska, ścieżki rowerowe, place zabaw. Zimą nie robi jakiegoś szczególnego wrażania ale wiosną musi być pięknie.
Wejście bezpłatne.
Plaża i El – Cabanyal
Jeśli mieszkasz nad morzem (tak jak ja) plaża w Walencji nie zrobi na tobie wrażenia. Bo to plaża jak plaża, dość szeroka ale z piaskiem niezbyt fajnego koloru. Są za to palmy, długa promenada, bary, restauracje i place zabaw. Wybierając się na plażę podobno warto odwiedzić dzielnicę El Cabanyal – niegdyś bardzo biedną cześć miasta, obecnie wracającą do łask i zmieniającą swoje oblicze. Nam niestety nie starczyło czasu na jej eksplorację.
Świetny post o El – Cabanyal napisał Praktyczny Podróżnik.
Inne interesujące miejsca:
Muzeum Fallas – tam dowiecie się wszystkiego co powinniście wiedzieć o największym święcie w Walencji – Święcie Ognia (odbywa się w marcu);
Arena walk byków (Plaza de Toros) – XIX wieczna, ogromna budowana, wzniesiona w stylu rzymskim;
Park Guliver – plac zabaw w kształcie bajkowego Guliwera!
Mercat de Colon – targ, nieco mniejszy od targu głównego.
Walencja. Informacje praktyczne:
- jeśli twój budżet jest ograniczony, dokładnie sprawdź ceny do każdej z atrakcji bo w wybrane dni można “upolować” darmowy wstęp lub znaczną obniżkę. My załapaliśmy się na bezpłatny wstęp do Giełdy Jedwabiu oraz na połowę tańszą wejściówkę do Hemisferic i Muzeum Nauki;
- Walencja jest świetnie skomunikowana, jest metro, autobusy i tramwaje;
- taksówkę można zamówić przez znaną w Polsce aplikację Free Now – wygodnie i bez ryzyka zostania oszukanym;
- z lotniska do centrum miasta za 4 euro można dostać się metrem;
- jeśli planujesz dużo zwiedzać, rozważ zakup Valencia Card, która jest dostępna w opcji 24, 48 i 72h;
- nie jedz pomarańczy zerwanych z miejskich drzewek. Nie, nie są one trujące, ale ponoć ta odmiana jest gorzka!
- wiele fajnych knajpek zamyka się o 15.00, aby ponownie otworzyć się dopiero wieczorem. Pamiętajcie o tym bo inaczej będziecie skazani na żywienie się w fast foodach;
- na zwiedzanie Walencji warto przeznaczyć co najmniej dwa dni.
Gdzie jeść i gdzie spać:
Wyjątkowo nie będą to tylko nasze polecajki ale także rekomendacje naszych znajomych, którzy byli z nami w Walencji, a także Łukasza kuzyna (@wiczy_podrozniczy), który w tym wspaniałym mieście mieszkał przez rok.
Szama:
- na śniadanie polecamy położoną niedaleko dworca kolejowego Cafe Nuez oraz zlokalizowaną nieco dalej od głównych atrakcji Portobello Horno;
- na budżetowy obiad możecie się wybrać na meksykańskie taco lub burrito do BURRITOS (naprawdę niezłe jak na fast food);
- na owoce morze warto wpaść do Crudo Bar;
- na wielkie kanapki bocadillo do Bodega Pascuala w dzielnicy El Cabanyal;
- na orxatę czyli tradycyjny w Walencji, orzeźwiający napój z bulwy cibory jadalnej (migdał ziemny), do ponad 200 – letniej Orxateria Santa Catalina (dają tam też churros);
Spanko:
Hotele, w których spaliśmy szału nie robiły. Nie były złe, ale drugi raz spać w nich nie będziemy. Za to nasi znajomi wynajęli piękne mieszkanie w starej części Walencji ApartUP L’ Almoina.
Na koniec, jak zawsze, mapka z zaznaczonymi miejscami, o których mowa w tekście:
Wspaniałego pobytu w słonecznej Walencji!
A jeśli chcecie ruszyć nieco dalej aby zobaczyć co ciekawego jest w okolicy to polecam ten wpis:
One Comment
Pingback: