Kolumbia. Wybrzeże karaibskie. Najciekawsze miejsca.

Kolumbia to turystyczny kraj. Szacuje się, że tylko w lipcu 2022 roku odwiedziło go 427.229,00 zagranicznych turystów, w tym my. Liczba ta nie uwzględnia turystów rodzimych, a uwierzcie mi Kolumbijczycy bardzo chętnie podróżują po swojej ojczyźnie i to właśnie oni stanowią większość “turystycznego tłumu”.

Kolumbia to także kraj całkiem sporych rozmiarów (1 141 748 km2 powierzchni lądowej), do tego bardzo zróżnicowany klimatycznie – wyróżnia się tam aż 5 stref. Sprawia to, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Miłośnicy plaż i słońca mogą spędzić czas na gorącym wybrzeżu karaibskim, góromaniacy udać się na kilkudniowy trekking w Andach, poszukiwacze przygód przedzierać przez amazońską selwę.

Będąc pierwszy raz w Kolumbii postawiliśmy na “flagowe” miejsca. Nasza 4 tygodniowa podróż obejmowała gorące wybrzeże karaibskie, region kawowy (Eje cafetere), miasto wiecznej wiosny Medellin i pobliskie Guatape. Wszystkie miejsca, które odwiedziliśmy były ciekawe i mogą się znaleźć na twojej podróżniczej trasie!

W tym poście, znajdziesz najciekawsze miejsca na wybrzeżu karaibskim, gdzie śmiało można spędzić 2 tygodnie.

Palomino

Niewielka wieś, idealne miejsce na relaks bo mają tam wszystko czego umęczona pracą dusza potrzebuje: klimatyczne noclegi, dobre knajpki i bajeczne zachody słońca.

Ceny? Na każdą kieszeń, od opcji budżetowych po coś dla bardziej wymagających turystów.

My polecamy klimatyczny, niedrogi i położony nieco na uboczu Ekaa Hotel.

Na śniadanie warto wybrać się do najprawdziwszej francuskiej piekarnii La Panaderia francesa albo knajpki Holss.

Co robić w Palomino

Zapisać się na lekcje surfingu bo fale są tam zacne. Chodzić na długie spacery brzegiem morza. Palomino jest umiejscowione pomiędzy dwoma ujściami rzek: rio Palomino i rio San Salvador. Ujście rzeki Palomino jest bardzo popularne wśród Kolumbijczyków (strzeżcie się weekendów!), znajdziecie tam restauracje i bardzo lokalny, kolumbijski klimat. Warto się tam wybrać z samego rana kiedy widoczność jest najlepsza i w tle widać szczyty (czasem też te ośnieżone) gór Sierra Nevada. Osoby szukające ciszy powinny udać się w przeciwną stronę, do mało uczęszczanego ujścia rzeki San Salavdor (nie ma tam żadnej infrastruktury turystycznej więc kanapki i wodę zabierz ze sobą).

Palomino nie zawiedzie także tych, którzy lubią imprezować bo lokali gdzie można potupać nóżką jest całkiem sporo – nic nie polecę bo nie korzystaliśmy.

Okolice Palomino są zamieszkiwane przez rdzenną ludność – indian Cogi, i z tego co się orientuję jest możliwe zorganizowanie wizyty w jednej ze wsi.

Gdybyście mieli jakieś pytania lub trudności z zorganizowaniem wypadu do Palomino polecam instagramowy kontakt z mieszkającą tam Polką Asią (oczywiście namiar na Asię, zostawiam tu za jej zgodą).

Park Narodowy Tyrona

Jedno z tych miejsc, których moim zdaniem nie można pominąć będąc w tej części Kolumbii. Co tu znajdziesz? Zieloną, gęstą dżunglę, rajskie plaże, a przy odrobinie szczęścia także jej dzikich mieszkańców.

Jak zwiedzać

Opcji jest kilka. Należy pamiętać, że Park Tyrona jest naprawdę duży i bez problemu można w nim spędzić kilka dni. Jeśli masz mało czasu wybierz się tam choć na jeden dzień np. łodzią z Santa Marta albo pieszo z wejścia El Zaino na najpopularniejszą plażę Cabo de San Juan po drodze zahaczając o plażę Arrecife – i tak, będzie tam dużo ludzi ale miejsce jest naprawdę piękne.

Jeśli dysponujesz większą ilością czasu, zdecyduj się na dłuższą wizytę z co najmniej jednym noclegiem na terenie parku. Tak, w parku możesz nocować choć większość noclegów jest raczej w podstawowym standardzie. Do wyboru masz hamaki (opcja najtańsza), namioty (tę opcję wybraliśmy my) oraz bungalowy. Jednak nie w każdym miejscu są dostępne wszystkie trzy opcje. Rezerwacji miejsca noclegowego najlepiej dokonać już przy wejściu do parku – razem z wejściówkami są sprzedawane także “pakiety pobytowe”.

My wybraliśmy się do Parku Tyrona na dwa dni. Wycieczkę zaczęliśmy od mniej uczęszczanego wejścia w Calabazo, gdzie do razu zarezerwowaliśmy nocleg w namiocie na Cabo San Juan. Musisz wiedzieć, że początek tej trasy jest koszmarny, szeroka droga pnie się pod górę (przewyższenie to aż 400 m), co w tym upale sprawia, że człowiek dość szybko spływa potem. Jednak tę najbardziej uciążliwą i w sumie niezbyt interesującą część trasy zazwyczaj możesz przebyć korzystając z usług mototaxi (piszę zazwyczaj, bo podczas naszej wizyty droga, po ostatnich deszczach, była w tak złym stanie, że mototaxi nie jeździły). Dalsza cześć drogi to już przyjemne “dżunglowe ścieżki”. Po kilku godzinach trekkingu zmęczeni ale szczęśliwi dotarliśmy na Cabo San Juan, odebraliśmy “klucze” do naszego namiotu i poszliśmy do knajpki na obiad, a resztę dnia chillowaliśmy się na plaży. Ok. 17 turyści, którzy przyjechali tam na jednodniowe wycieczki zaczęli opuszczać plażę. Po kilkunastu minutach zostali już tylko nocujący i zrobiło się naprawdę przyjemnie. W necie spotkałam opinie odradzające nocleg w tym miejscu, ale przyznam się, że mi się podobało. Zarówno rano jak i wieczorem, kiedy turystów jest znacznie mniej, można naprawdę cieszyć się tą wyjątkową plażą i milionami gwiazd nad głową.

Następnego dnia po śniadaniu udaliśmy się w stronę wyjścia, po drodze odwiedzając okoliczne plaże, w tym Arrecife. Trasa piękna ale umęczyliśmy się okrutnie bardzo bo upał był nie do zniesienia. Ostatni fragment drogi biegnący asfaltówką pokonaliśmy autobusem.

Info praktyczne:

  • wejście na teren parku jest płatne;
  • na większości plaż, ze względu na sile prądy morskie, obowiązuje zakaz kąpieli;
  • są fragmenty, które można pokonać konno/mototaxi/busem;
  • kilka razy w roku Park jest zamykany dla turystów – termin zamknięcia nie jest stały dlatego przed zaplanowaniem podróży sprawdź na stronie Parku;
  • gdy pada szlaki stają się błotniste;
  • przed wizytą zalecane jest wykonanie szczepienia na żółtą febrę;
  • jedzenie i picie w knajpkach jest dużo droższe niż w innych miejscach w Kolumbii;
  • jeśli zamierzasz nocować w Parku to zorganizuj się tak, aby większość bagażu zostawić gdzieś na przechowanie i idź tylko z najpotrzebniejszymi rzeczami – będziesz przemierzał dżunglę w 30 stopinowiej duchocie – uwierz mi im mniej będziesz dźwigał na plecach tym lepiej;

Gdzie nocować

Świetnym miejscem na przenocowanie przed wybraniem się do Parku jest budżetowy Hostel Mama Tyrona. Do wejścia w Calabazo dojdziecie pieszo w 10 minut, można tam też zostawić bagaże na przechowanie (bezpłatnie). Hostel oferuje bar/restauracje, basen zasilany wodą z rzeki i jeśli uda Wam się zarezerwować pokój na ostatnim piętrze to także jedne z najpiękniejszych widoków w Kolumbii. Ceny są bardzo przystępne (150 zł/pokój 3 osobowy), warunki podstawowe, jest czysto, a właściciele (mama z synem) – wspaniali. Polecamy z całego serducha. Aaa…. i co najlepsze, aby się tam dostać trzeba pokonać wiszący most :);

Na terenie parku są dostępne różne rodzaje noclegów od bungalowów, przez namioty po najtańsze hamaki. Hamaki i namioty na spokojnie zarezerwujecie przy każdym wejściu do parku, bungalowy polecam zabookować wcześniej. My byliśmy zadowoleni z naszego noclegu w namiocie na Cabo San Juan (w namiocie był materac z prześcieradłem i prześcieradłem do przykrycia) ale po drodze widzieliśmy naprawdę okropne pola namiotowe – zanim podejmiecie decyzję o noclegu zróbcie solidny research.

Cartagena de Indias

Mówią, że to najpiękniejsze miasto w Kolumbii i myślę, że mogą mieć rację. W starej Cartagenie można się poczuć trochę jak bohater filmów o piratach. Obdrapane kolorowe budynki, grube obronne mury z armatami, gwar, niemiłosierna spiekota i duszące wilgotne powietrze. Brakuje tylko nijakiego Jacka Wróbla przemierzającego zakosami ulice z butelką rumu w ręce i śpiewającego sprośne piosenki. Aż się dziwie, że żaden sprytny Kolumbijczyk nie wpadł na pomysł takiego przebrania i żądania od turystów kilku peso za wspólną fotę … a może jednak wpadł tylko ja na niego akurat nie trafiłam? Daj znać jeśli takowego spotkasz!

Nie mogę o Cartagenie napisać Wam zbyt wiele bo spędziliśmy tam cały jeden dzień (2 noce) i dla nas było to wystarczajaco, akurat tyle by poczuć niesamowity klimat miasta. Jednak jeśli kochacie wielkomiejski vibe i chcecie poimprezować to koniecznie zarezerwujcie na Cartagenę więcej czasu.

Co zobaczyć w Cartagenie w jeden dzień

Stare Miasto

Nam wystarczył spacer uliczkami, wejście na stare mury okalające miasto i obowiązkowa fotka z Palenqueras – kobietami w kolorowych strojach, potomkinie niewolników z Afryki, którzy jako jedni z pierwszych wywalczyli sobie wolność.

Parque de Centenario

Chcesz zobaczyć leniwca z bliska lub bardzo bliska? W Cartagenie nie ma nic prostszego. W tym niewielkim parku, żyje ich co najmniej kilka. Drzewa nie są zbyt wysokie więc dość łatwo dostrzec te niezbyt energiczne zwierzaki. Jeśli będziecie mieć problem zawsze warto podpytać któregoś ze stałych bywalców parku aby wskazał wam właściwe drzewo. Oprócz leniwców park zamieszkują słusznej wielkości iguany oraz całkiem urocze małpeczki. Ostrzegam, że przed wejściem warto spryskać się repelentem bo mali krwiopijcy z utęsknieniem czekają na waszą wizytę.

Getsemani

Getsemani można opisać 3 słowami: kanajpki, murale i uliczne żarcie. Niewielka bardzo kolorowa dzielnica, którą najlepiej odwiedzić po zmroku, kiedy niemal każdy jej zakamarek tętni życiem. Od razu dodam: tak, jest bezpiecznie! Jeśli jesteś typem imprezowicza koniecznie wybierz się na nocną przejażdżkę imprezowym autobusem.

Wskazówka: wszystkie powyższe miejsca są położone obok siebie. Na spokojnie dotrzesz do nich na piechotę.

Minca

Malutka wieś położona w górach Sierra Nevada na wysokości 580 m n.p.m. Sama w sobie ani ładna ani ciekawa ale nie o wieś tu chodzi ale o to, co ją otacza czyli o zieleń, krajobrazy i absolutnie wspaniałe zachody słońca.

Co robić w Minca:

  • wybrać się na Kakao Tour lub Coffee Tour – my polecamy ten kakaowy w Finca Candelaria – Pan nam nawet zrobił maseczkę z kakao!
  • popływać w mrożącym krew w żyłach Pozo Azul – moje dziecko odmówiło pływania a nigdy nie odmawia takiej przyjemności;
  • odwiedzić wodospad Marinka – podobno fajny, ale my nie dotarliśmy;
  • udać się na kilkudniowy trekking do zaginionego miasta – zrobimy następnym razem 😉
  • wybrać się na poranną obserwację ptaków z profesjonalistą – widzieliśmy tukany!
  • nic nie robić, lenić się i napawać widokami – polecam.

Info praktyczne:

  • namiary na poszczególne miejsca dostaniecie w hotelach i guesthousach;
  • pamiętajcie, że Minca jest w górach i trzeba się trochę nałazić;
  • w Minca jest sprawnie działający serwis moto – taxi, zawiozą Was nawet w wyżej położone miejsca (opłaty są dość wysokie);
  • przy rezerwacji noclegu zwróćcie uwagę, gdzie dokładnie położony jest Wasz hotel, a konkretnie na jakiej wysokości – może się okazać, że czeka Was mordercze podejście pod górę z ciężkim plecakiem (rozwiązanie: skorzystanie z moto taxi albo wcześniejsze zamówienie taksówki z napędem 4X4);

Gdzie spać

Fanom pięknych widoków, zjawiskowych zachodów słońca i wegetariańskiego jedzenia z czystym sumieniem i ręką na sercu polecamy nocleg w Mundo Nuevo. Jednocześnie ostrzegamy, że miejsce jest położone dość wysoko (spójrz wyżej na wskazówki), a posiłki są serwowane w ściśle określonych godzinach – nie ma wyboru i trzeba zgłosić rano chęć skorzystania (dodam, że tamtejsze vege żarcie to jedne z lepszych jakie w życiu jadłam).

Inne miejsca na wybrzeżu karaibskim warte uwagi

Na zwiedzanie kolumbijskiego wybrzeża karaibskiego poświęciliśmy 10 dni i nie był to wystarczający czas aby zobaczyć jego wszystkie główne atrakcje. Jako zajawkę wrzucam tu jeszcze listę miejsc, które warto wziąć pod uwagę przy planowaniu tripa.

  • Santa Marta – duże miasto z ładną starówką;
  • Tananga – niewielkie portowe miasteczko w pobliżu Santa Marta;
  • San Andres – ponoć rajska i ponoć zatłoczona wyspa;
  • Wyspy Różańcowe – niewielki archipelag 28 wysp;

Gdzie co jest? Sprawdź na mapie!

Zobacz także: Kolumbia. Czy jest się czego bać?

Wpadnij na mój instagram i obejrzyj zapisane relacje z Kolumbii.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *